W poprzednim artykule „Uwaga! Rowerzysta na drodze – temat z pozoru sezonowy” przedstawiłem mój pogląd na temat zagrożeń dla poszczególnych grup rowerzystów jakie niesie ich uczestnictwo na polskich drogach. Tym razem skupię się na innych realnych środkach zaradczych obecnej niebezpiecznej dla rowerzystów sytuacji.
1. Powtórzę moje 2 podstawowe warunki dla poprawy bezpieczeństwa rowerzystów:
a) Wszyscy rowerzyści powinni mieć udokumentowaną znajomość przepisów ruchu drogowego – powinna wrócić „karta rowerowa”, jeżeli ktoś nie ma jakiegokolwiek prawa jazdy.
b) Wszyscy rowerzyści zawsze powinni mieć założoną na sobie kamizelkę odblaskową
Natomiast dla unormowania statusu rowerzysty, na równi z innymi uczestnikami ruchu drogowego oraz uwolnienia rowerzysty od stresu odpowiedzialności finansowej za skutki wypadku z winy rowerzysty, wszyscy rowerzyści winni mieć wykupione ubezpieczenie OC.
Argumenty przeciwko powyższym wymogom, często postulowanym przez przedstawicieli różnych środowisk, wobec kompromitujących statystyk wypadkowości na polskich drogach, nie powinny mieć wręcz miejsca. W bliżej nieokreślonej perspektywie status rowerzysty na drodze się nie poprawi znacząco - rowerzyści nadal będą się poruszać po jezdniach z dominującym ruchem samochodowym i jakość dróg też się znacząco nie zmieni.
2. Co należy wprowadzić lub zmienić w zakresie przepisów obowiązujących rowerzystów:
Istnieje pogląd, szczególnie wśród zorganizowanych grup rowerowych, że rowerzystom należą się na każdej jezdni specjalne przywileje i powinno być ich jak najwięcej. Z całą stanowczością nie można się zgodzić z takim oczekiwaniem lub wręcz żądaniem. Należy pamiętać, że:
Istnieje pogląd, szczególnie wśród zorganizowanych grup rowerowych, że rowerzystom należą się na każdej jezdni specjalne przywileje i powinno być ich jak najwięcej. Z całą stanowczością nie można się zgodzić z takim oczekiwaniem lub wręcz żądaniem. Należy pamiętać, że:
- jezdnia jest przede wszystkim dla samochodów i motocykli, które poruszają się z podobną prędkością. To w polskich, zapóźnionych warunkach drogowych, rowerzyści poruszają się na jezdni wśród samochodów dużych i małych, wolnych i szybkich, jadących przepisowo i nieprzepisowo itd. itp.
- rowerzysta porusza się z mniejszą prędkością, ma lepsze pole widzenia i łatwiejsza jest jego reakcja na aktualną sytuację na drodze. Wobec tego rowerzysta powinien być zobowiązany do takich zachowań, żeby czuł się jak najbezpieczniej.
- jeżeli dochodzi do kolizji – to przede wszystkim rowerzysta jest poszkodowany i odniesione obrażenia są przeważnie ciężkie lub wręcz tragiczne. Nie powinno się zwalniać rowerzystów od wykorzystywania instynktu samozachowawczego czy stosowania zasady ograniczonego zaufania wobec innych uczestników ruchu drogowego.
- uczestnictwo rowerzystów, w ogólnym ruchu pojazdów, jest szacowane na ok. 1% i dlatego nie jest logiczne podporządkowywanie pozostałych uczestników ruchu do wymogów wygodnych rowerzystów - bo tak to trzeba nazwać. Powinien być trend segregacji przestrzennej uczestników ruchu o całkiem innych możliwościach i wymaganiach.
- kierujący samochodami lub motocyklami, o czym wiedzą wszyscy kierowcy, dla bezpiecznego prowadzenia pojazdu mają do wykonania wiele czynności umysłowych i manualnych, żeby każdy manewr wykonać przepisowo i prcyzyjnie. Rowerzysta takiego obciążenia nie ma i dlatego coraz większe uwalnianie go od czujności na drodze niczemu nie służy.
- w Polsce powszechne używanie rowerów dopiero się rozpoczyna, ale drogi nie są dostatecznie przygotowane dla tej kategorii użytkowników dróg, a szczególnie miejsca łączenia się i przecinania potoków ruchu rowerów i samochodów.
Dlatego, z powyższych względów rowerzyści nie powinni być obdarowywani takimi przywilejami na drodze, które w zasadzie niewiele im dają, a raczej zwalniają od czujności i przepisowego zachowania na drodze. Obrazowo i dosadnie mówiąc jest to tak zwana „niedźwiedzia przysługa” i służy tym, którym udało się wrócić cało z przejażdżki lub wyprawy rowerowej. Przytakiwacze i ułatwiacze w spełnianiu żądań lub nadmiernych przywilejów dla rowerzystów nie biorą żadnej odpowiedzialności za tych rowerzystów, którym na skutek różnych szkodliwych przepisów na drodze się nie powiodło.
Mam na myśli następujące 2 zmiany w obecnie obowiązujących przepisach drogowych – do pilnego wprowadzenia:
a) Przed przejechaniem przez jezdnię, rowerzysta powinien się zawsze zatrzymać, jeżeli ruch nie jest kierowany np. sygnalizacją świetlną. Mój pogląd jest taki sam jak kierunek prac Parlamentarnego Zespołu ds. Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego kierowanego przez panią poseł Beatę Bublewicz. Oczywiście należy doprecyzować o jakiej jezdni mówimy i jak powinno to miejsce być oznakowane. Konieczna jest więc zmiany artykułów 27 i 33 Prawa o ruchu drogowym.
b) Powinien jak najszybciej ulec zmianie zapis art. 3 ust. 4 Ustawy o kierujących pojazdami, który mówi:
„Osoba, która ukończyła 18 lat, nie jest obowiązana do posiadania dokumentu stwierdzającego posiadanie uprawnienia do kierowania rowerem lub pojazdem zaprzęgowym”.
Nigdy nie powinno do dojść do powstania takiego przepisu, ale skoro taki błąd prawny powstał, to wobec bardzo niekorzystnych statystyk dotyczących rowerzystów, zapis ten powinien być zastąpiony obowiązkiem posiadania karty rowerowej przez każdego rowerzystę, który nie posiada jakiegokolwiek prawa jazdy - i to jak najszybciej.
Krytykując obowiązujący obecnie brak konieczności legitymowania się, przez pełnoletnich rowerzystów, jakimkolwiek dokumentem, potwierdzającym niezbędną znajomość przepisów, podaję pod rozwagę następujące argumenty i wątpliwości:
- czy osoby upośledzone umysłowo, które mają 18 lat a nie potrafią przyswoić sobie i stosować zasad ruchu drogowego nie stanowią zagrożenia dla siebie i dla innych,
- jeżeli ktoś przed swoimi osiemnastymi urodzinami nie może poruszać się po drodze, bo nie ma kwalifikacji, to czy następnego dnia po uroczystości urodzinowej takich kwalifikacji nabierze,
- czy ktoś kto nie prowadził żadnego pojazdu, lub jeździł rowerem sporadycznie poza miastem, to czy będzie bezpiecznie się poruszać rowerem w ruchu miejskim.
Widać jakie zagrożenie stwarza samo prawo ustanowione bez wyobraźni i doświadczenia.
3. O edukacji i codziennych praktykach.
Skoro w Polsce zaczyna panować (a raczej powracać) moda na rowery, zarówno dla celów rekreacyjnych jak i codziennej komunikacji, należy tym zagadnieniem zająć się na poważnie i spójnie. Nie nazywam tego problemem, żeby nie wzbudzać odczuć negatywnych lub wykraczających poza sferę wiedzy polskich fachowców. Jednak tym zjawiskiem, natury socjologicznej, powinni się zajmować prawdziwi specjaliści różnych dziedzin związanych z organizacją bezpiecznej infrastruktury drogowej oraz specjaliści od wszechstronnego przygotowania społeczeństwa (rowerzystów, kierowców innych pojazdów, pieszych, urzędników, różnych funkcjonariuszy, pedagogów itd.) a nie pseudofachowcy, którzy wyznaczeni przez polityków zaczynaja się tego uczyć od początku.
Należałoby zacząć od przyjęcia pewnego modelu i rozwiązań technicznych, i rozwiązań z zakresu inżynierii ruchu, ale także edukacji społeczeństwa od najmłodszych już lat.
Winny być reaktywowane lub urządzane, np. przy szkołach, miasteczka ruchu drogowego właśnie dla przyszłych rowerzystów. Dla przedszkolaka lub ucznia to właśnie jazda rowerem po prawdziwej drodze będzie pierwszym awansem na kierowcę – najpierw pod opieką, a potem do samodzielnego kierowania i podejmowania decyzji na drodze. Karta rowerowa powinna być traktowana jak pierwsze prawo jazdy i wręczana uroczyście dla dziewczynki lub chłopca. Powinna być wyrazem jego dojrzałości i zaufania nauczycieli, instruktora i rodziców. Ale do tego potrzeba instruktorów, przygotowanych nauczycieli, zaangażowania rodziców i oczywiście bazy treningowej. To jest bardzo ważne zadanie dla władz oświatowych i samorządowych.
Będąc przy temacie karty rowerowej - uważam, że dziecko w wieku 10 lat, mimo , posiadania karty rowerowej powinno jeszcze przez np. 3-4 lata mieć obowiązek (lub prawo) korzystania z chodnika dla pieszych, oczywiście tam gdzie taki chodnik istnieje.
Z drugiej strony winna się zmienić postawa dorosłych, a przede wszystkim rodziców, którzy zawsze i w każdym środowisku są dla dzieci pierwszymi autorytetami. Jeżeli rodzice zachowują się niechlujnie w czasie jazdy rowerem lub samochodem, lekceważą przepisy, upraszczają sobie niektóre obowiązujące zasady w ruchu, a dzieci to widzą, to bądźmy pewni, że te dzieci będą się tak samo nagannie i niebezpiecznie zachowywać na drodze jako rowerzyści, a potem jako kierowcy samochodów.
4. O samokształceniu i dostępie do przepisów dla rowerzystów.
Jak wynika z wcześniejszych rozważań, rowerzyści, bardziej niż kierowcy samochodów lub motocykliści, są zróżnicowani mentalnie, mają różną świadomość, różne rozumienie obowiązków i praw, różną sprawność fizyczną, różne możliwości przyswajania wiedzy oraz różne możliwości dostępu do zmieniających się przepisów.
Istnieją różne wydawnictwa książkowe z przepisami, interpretacjami i objaśnieniami zasad ruchu i techniki jazdy rowerem. Są to wydawnictwa bardzo cenne i mogą służyć wszystkim rowerzystom. Szczególnie początkujący rowerzyści powinni od takich wydawnictw zaczynać. Mają one jednak tę niedogodność, że nowe przepisy, znaki, interpretacje znajdą się dopiero w następnym wydaniu lub innej nowej książce.
Dobrym źródłem obszernych i różnorodnych informacji jest Internet. Jednak nie wszyscy rowerzyści mają do niego dostęp, korzystanie z Internetu z pożytkiem wymaga pewnej wprawy a nie wszyscy potrafią się posługiwać nawet komputerem. Ponadto informacje z Internetu należy traktować wybiórczo, zwracając uwagę zarówno na datę zamieszczenia (wiele informacji jest nieaktualnych, a w Internecie nadal istnieją), jak i źródło pochodzenia (przepisy należy pobierać ze źródeł wiarygodnych – np. Internetowy System Aktów Prawnych). Chciałbym zauważyć, że w Internecie istnieją różne artykuły i opracowania poświęcone i rowerzystom i szerokiemu bezpieczeństwu ruchu drogowego. Widać, że w Polsce są osoby, którym bezpieczeństwo na drogach, w tym bezpieczeństwo rowerzystów, nie jest obojętne. Niektóre opracowania zadziwiają starannością, nakładem pracy, dużą wiedzą autorów i wyrazem troski o bezpieczeństwo w ruchu drogowym. Myślę, że wiele z tych osób nie jest zauważonych, a ich wiedza i zaangażowanie nie są odpowiednio wykorzystywane.
Dziwnym jest, że wydawnictwa organizacji, grup i stowarzyszeń rowerowych nie są popularne i masowo dostępne, a to te organizacje powinny najbardziej być widoczne w dbałości o bezpieczeństwo rowerzystów i to systematycznie, a nie tylko poprzez sporadyczne akcje, parady lub demonstracje.
Wyjście z tej dziwnej sytuacji, braku powszechnego zainteresowania w Polsce poprawą bezpieczeństwa rowerzystów (i nie tylko), jest proste, ale wymaga dobrej woli prasy codziennej, radia i telewizji. To w tych środkach masowego przekazu powinny istnieć stałe rubryki poświęcone tworzącemu się w Polsce masowemu ruchowi rowerowemu, a nawet szerzej - bezpieczeństwu na drogach. Szczególną rolę, bo ma największe możliwości (dysponuje obrazem i dźwiękiem) przypisuję telewizji publicznej, która mieni się jako pełniąca misję i służbę wobec społeczeństwa, ale moim zdaniem są to tylko hasła przy okazji obrony istnienia i wysokości abonamentu telewizyjnego. Dlatego należy apelować do władz telewizji publicznej, żeby w ramach głoszonej misji wobec społeczeństwa wzięła na siebie właśnie edukację polskiego społeczeństwa dla poprawy bezpieczeństwa wszystkich uczestników ruchu drogowego: pieszych, rowerzystów i kierowców. To byłaby właśnie prawdziwa i pożyteczna misja.